Chata Walichnowska

Jadąc do Wrocławia zatrzymałem się na tam na wczesny lunch .Zajrzałem do grill baru ale zdecydowałem się na pójście do restauracji obok. Cały kompleks znam od lat. W przeszłości często robiłem tu zakupy. Z usług restauracji do tej pory nie korzystałem .Po tej wizycie pewnie już kolejnego razu nie będzie . Podoba mi się gustowny wystrój restauracji i cały kompleks zrobiony w stylu drewnianych chat .Niestety zupełnie rozczarowało mnie jedzenie . Chłodnik wyglądał bardzo apetycznie ale był jakby nie doprawiony i bez wyrazu .Natomiast porcja tutejszej golonki oprócz tego ,że była za duża [ miała być do 30-40 dkg a ważyła ponad 0,5 kg ] to była też po prostu niesmaczna . Zbity kawał mięsa kompletnie bez smaku. Żal mi trochę kelnera który starał się być miły a za szefa kuchni musiał się wstydzić.

Podczas służbowej podróży idealne miejsce na obiad. Począwszy od obsługi która choć w pojedynkę przyjmuje zamówienia przy ladzie to jest bardzo uczynna i miła. Dania oczywiści podane były do stolika. Ludzi w godzinach południowych było sporo i ciągle się wymieniali tak że ciągle zajętych było co najmniej 1/4 stolików wewnątrz. Z mniejszych wad ława na której siedzieliśmy bujała się a widelec był bardzo wypłaszczony i o mocno tępych końcówkach. Na moje danie składało się: Filet z dorsza (30 PLN), ziemniaki smażone (8 PLN), kiszona kapusta (7 PLN) oraz kompot. Prezentacja na 4, choć obiad typowo domowy bez fikuśności to jednak nie przypalona panierka na rybie, równio usmażone ziemniaki i owoce w kompocie robią swoje. Porcja na 5, niczego nie zabrakło i jednocześnie nie było tego za dużo, dla mnie idealna porcja obiadowa i właściwy stosunek ryby do dodatków. Smak na 4, panierka namieszała troszkę w smaku ryby a i ziemniaki też jakieś nie takie typowe, mimo wszystko dobre. Cena w stosunku do jakości 4, na pewno nie odstrasza tym bardziej że porcje są duże ale jednak dla smakoszy ciut za mało wyrazistości.